Tomasz Miętus
Idea Upadłych
Wznosząca istota czasami potyka się ale podpierana motywacją, idzie dalej w obranym przez siebie kierunku. Jednak często wypadkową potknięć jest upadek, który kształtować zaczyna fałszywy światopogląd o zabarwieniu niskiej samooceny spowodowanej niepowodzeniem. Dochodzić do tego zaczynają wyrzuty sumienia gruntujące ją na tym poziomie. Powoli doprowadzając do deprawacji obranej idei , polaryzując ją w negatywne odbicie o składowych nienawiści do wszystkiego co związane było z jej fazą powstania. Po przepracowaniu tej skrajności dochodzi do tak zwanego odbicia od dna i biegunowość osobowości zostaje ponownie odwrócona, wprowadzając ją w cykl sinusoidalnego tańca , którego zmiennymi są okoliczności wymuszające doświadczenie, zbudowane na jego przeciwległych ekstremach. Pozwala to na tak zwane krzepnięcie świadomości , która bazując na przeżyciach o różnym zabarwieniu energetycznym staje się odpowiednikiem przerobionej lekcji strat i zysków. Zaczyna ona kroczyć drogą środka unikając wahań, którym zawsze towarzyszą ekstremalne emocje prowadzące do skrajnych przeżyć w zależności od wychylenia, euforii lub załamania. Ten świadomy wybór, osiągnięty za pomocą prób i błędów doprowadził świadomość do pragmatycznego wartościowania, dzięki któremu została zbudowana istota nie podlegająca zewnętrznym wpływom , przyczynowo skutkowym. Istota oświecona , niezdolna do czynienia negatywnych lub euforycznie pozytywnych zdarzeń nie podlegająca ich wpływom. Jednak wciąż pamiętająca że skrajność zawsze buduje przeciwwagę energetyczną , dążącą do równowagi.
Dlatego uważam, że istota upadająca nie zasługuje na potępienie lecz zrozumienie i szacunek. Tak naprawdę nie różni się ona od istoty duchowo wzniesionej, różnica polega na odniesieniu w czasie, który w swej jednostce określa wielkość jej obecnego stadium. Na tym planie, poprzez traumę cierpienia wszystko zmierza do końcowej doskonałości. Upadek jest tylko składową wzrostu , który po czasie jego dogłębnego zrozumienia naprowadza na ostateczny kierunek oświecenia i zawsze wygrywa w sporze wartościowania swoją prostotą pragmatyzmu. Istota po pewnym czasie dochodzi do ostatecznego wglądu, wznosząc się ponad wszystko dzięki poznaniu, że nie można upaść niżej niż przysłowiowe dno. Widzimy że różnice między upadłym a wzniosłym ustanawia czas, który po usunięciu pozostawia znak równości między doskonałością i niedoskonałością.
Tylko z niedoskonałości powstaje doskonałość.
Myśl jest energią.
Można powiedzieć, że myśl jest kształtowana przez świadomy umysł w postać wirtualnego przedmiotu (obraz) o dowolnej charakterystyce z zamierzoną lub przypadkową tendencją. Jeżeli dodamy do tego definicję, że umysł aby wytworzyć i utrzymać ten przedmiot musi wygenerować pewien poziom energii, której natężenie jest uzależnione od siły nieprzerwanej koncentracji, to otrzymamy możliwość zamierzonego wpływania na rzeczywistość fizyczną. Jednak przeciętny ludzki umysł ma bardzo małą sprawność nieprzerwanego skupienia i utrzymania kreowanego obrazu, którego energia bardzo szybko się rozprasza nie przysparzając w ten sposób zauważalnych skutków w wymiarze rzeczywistym. Nie chodzi tutaj oczywiście o wpływanie na położenie przedmiotów fizycznych, (choć w pewnym stopniu i to zjawisko może zachodzić) ale na kształtowanie rzeczywistości. Rozproszone myśli, które towarzyszą nam przez każdy dzień życia, rzucają nas w przypadkowy scenariusz, który najczęściej jest sumą tych przypadkowych myśli o różnym zabarwieniu energetycznym. Dlatego częstym zjawiskiem występującym podczas każdego dnia jest jego nieprzewidywalność, która zaskakuje nas pozytywnie lub negatywnie, pozwalając budować pogląd o istniejącej sile która stwarza pewne sytuacje i w zależności od swojego ,,widzimisie’’ oscyluje między naszym szczęściem i nieszczęściem, nieźle się przy tym bawiąc. Siła ta, często jest utożsamiana z jakimś mitycznym bogiem, personifikowanym jako postać groźnego mężczyzny, który w zależności od humoru lub specyficznego wyboru, obserwuje i wymyśla scenariusz ludzkiego życia. Problem jednak tkwi w naszych umysłach, które tracą moc przez ciągłe rozproszenie, będące konsekwencją gonitwy przypadkowych myśli nad którymi nie mają kontroli. Nie pamiętamy o nich bo za każdym razem są one bardzo ulotne i o bardzo różnym zabarwieniu emocjonalnym będąc w konsekwencji tym, co nas za każdym razem spotyka. To nie bogowie ale wypadkowa naszych myśli ma moc, która według nich ustala scenariusz naszego życia. Prowadzą nas one do upadku lub chwały. W najprostszy sposób, myśl można przyrównać do pojedynczej aplikacji, która wszczepiona w standardowy program wykorzystuje go do celu swojego stworzenia. Zgodnie z tym, umysł – program, sterowany jest myślami – aplikacjami, w zależności od ich przeznaczenia. Jednak przeznaczenie myśli jest bardzo ulotne, niewytrenowany umysł nie ma kontroli weryfikacyjnej dlatego z ich przypadkowości powstaje nieznany dla nas skutek, wywołujący odruch zadośćuczynienia – (najczęściej) wołanie o pomstę do boga. Tyle, że z komputerem jest prosta sprawa - informatyk kasuje stare i wgrywa nowe aplikacje, może też zmienić cały system oprogramowania – dowolność jest bardzo duża, komputer może być w krótkiej chwili dostosowany do żądanej funkcji. Z myślami i umysłem jest już o wiele trudniej, bo aby umysł spełniał wymogi właściciela, proces jakiemu musi zostać poddany, wymaga od niego dużo pracy.
Jak kontrolować myśli aby mieć z nich pożytek?
Jak wytworzyć energię przy pomocy zogniskowanej myśli ?
Proces tworzenia myśli związany jest z emocjami które w danym momencie przekazywane przez któryś z czterech zmysłów (wzrok, słuch , węch, dotyk) lub przez wszystkie naraz wywołuje bodziec, który najczęściej poprzez podświadomość generuje w umyśle świadomym obraz, który ze swojej spontanicznej natury jest bardzo ulotny. W ciągu naszego życia, podczas wykonywania wielu czynności, przeżywania różnych sytuacji społecznych – od rodzinnych przez zawodowe, aż po te przedstawione w filmie lub książce, skazani jesteśmy na codzienne emocje, które często będąc bardzo skrajne, bombardują nas pod postacią ulotnych myślo - kształtów, bardzo szybko przebiegających przez nasz świadomy umysł wytwarzając w nas pewien nastrój. Zależy on oczywiście od ich kierunku potencjału (pozytywny lub negatywny) i jego trwania w czasie. Bo utrwalony kierunek powoduje stałą emocję która o tyle może stać się niebezpieczna o ile niesie negatywny ładunek utrwalając go i zakorzeniając w umyśle. „Na szczęście” w większości przypadków mamy jednak do czynienia z dużą zmiennością kierunku potencjału napływających myśli. Świadczy to jednak że w każdym przypadku jesteśmy ich niewolnikami. Nie my je kontrolujemy ale one nas, mając pod stałą kontrolą. Dlatego nasze życie często wygląda jakby ktoś je za nas zaprojektował. Na pomoc może nam przyjść umiejętność zapanowania nad nimi. Jednak słowo „panowanie” nie jest do końca adekwatne w stosunku do możliwości, jakie tak naprawdę mamy. Możemy nauczyć się najpierw je zauważać i identyfikować na zasadzie przyznawania im odpowiedniej etykiety.
Posłużę się przykładem:
- obserwacja
O! Myśl – potwierdzamy w umyśle, że jesteśmy jej świadomi (za którymś razem powinno się udać). Ćwiczenie to wykonujemy do momentu, aż mechanicznie będziemy potwierdzać każdą myśl. Pomoże to nam uzmysłowić sobie jak cienka granica jest między przejściem myśli w emocję. Staniemy się ich obserwatorami, którzy obserwują ale nie są wciągnięci w ich znaczenie. Obserwujemy rzekę myśli z góry, jak przepływa pod nami ale nie wchodzimy do niej, bo wiemy, że jej nurt wciągnie nas i zapanuje nad nami. Poprzez obserwację nie przestajemy identyfikować się z myślami, zyskujemy ich świadomość, która pozwala nam uzyskać duży ładunek energii by przejść krok dalej przez:
- nadanie etykiety
Umiejętność tą, możemy uzyskać poprzez początkowe nadawanie pojedynczym myślą identyfikatora czy etykiety. Najpierw to co widzimy świadomie uprzedmiotowujemy na zasadzie:
gdy widzimy stół – tak jak w przypadku potwierdzania myśli ( O! Myśl ) mówimy: „O! Stół.”, gdy widzimy mgłę powtarzamy – „O! Mgła.”
Jest to tak zwane uświadomienie sobie definiowanych przez nas zjawisk, że zawsze znajdują się one obok nas, a nie w nas, przychodzą z zewnątrz - nie z wewnątrz.
Następnie, w taki sam sposób rozpatrujemy zjawiska bardziej złożone, występujące pod postacią przeżyć związanych z pojedynczymi lub z ciągiem zdarzeń lub sytuacji w czasie funkcjonowania naszej świadomości. Niezależnie od wydarzeń fundujących nam przeżywanie emocji w większości przypadków o niewielkiej zmianie natężenia amplitudy nastrojów aż do skrajnych emocji wielkiego szczęścia i smutku (występujących rzadziej), staramy się powoli opisywać sobie całe sytuacje, spokojnie opowiadając o nich, relacjonując na bieżąco, spokojnie zauważając ich rosnącą natarczywość lub spokojnie odchodzącą na wygaszającej się fali emocji. Nie bronimy się przed przeżyciem tych emocji i nie odpychamy. Wchodzimy w nie całym swoim jestestwem, przyjmujemy je mając całkowitą ich świadomość. Jesteśmy we wnętrzu emocji ból czy euforia, dochodzimy do refleksji, że wewnątrz tej głębi tego co odpychaliśmy jest cisza i spokój, jesteśmy bezpieczni. Nie zapominamy oczywiście o relacjonowaniu sobie na bieżąco wszystkiego co się wydarza w naszym wnętrzu.
Tylko w środku trąby powietrznej wiatr nie poruszy twoim włosem. Jesteśmy tu i teraz.
Poprzez osiągnięcie świadomości zjawiska przepływu myśli, możemy zacząć je selekcjonować i wzmacniać, poprzez skupienie się na odpowiednim potencjale, który pozwoli nam wytworzyć potężną energię, potrzebną( w pewnym stopniu) do kreowania rzeczywistości. Stanie się ona odbiciem tego co zogniskujemy w naszych umysłach zgodnie z odwiecznym Kosmicznym Prawem – przyciągania podobieństw.
UZDRAWIANIE
Uzdrawianie za pomocą energii Reiki, to nic innego jak uzdrawianie sercem. Organ ten w odpowiedni sposób pobudzony (pozytywna polaryzacja), wytwarza bardzo wysoką częstotliwość pola elektromagnetycznego o szerokim zasięgu, które wpływa z dużym skutkiem na organizmy znajdujące się w jego granicach działania. Mówiąc krótko, elektromagnetyczne pole serca o wysokiej częstotliwości, podnosi częstotliwość wszystkich organizmów znajdujących się w jego polu. Zakres skali jej podniesienia zależy od siły intencji i skupienia umysłu. Umysł i serce muszą osiągnąć poziom wspólnej koherencji, która pozwoli wyemitować sercu świadomą częstotliwość a umysłowi utrzymać ją na jak najwyższym zakresie i najdłuższym okresie jednostki czasu. Jest to intencja, aplikacja umysłu sterująca mocą serca. Moc tę możemy zdefiniować jako wszechogarniającą miłość, która stając się jakby oddzielnym organizmem, dodatkową inteligencją nieoceniającą i nieweryfikującą ale w równym stopniu wypełniającą i wszystko przenikającą, zaczyna uzdrawiać. W centrum miłości nie ma miejsca na chorobę. Choroba jest brakiem miłości. Emitując więc skoncentrowaną miłość, wspomagamy organizmy aby wróciły do pierwotnych funkcji , które zostały im przyporządkowane przed powstaniem przyczyny choroby. Z tym że, im wyższa wibracja energii spolaryzowanej dodatnio tym następują szybsze i trwalsze efekty uzdrowienia. Sama energia Reiki ma bardzo wysoką wibrację ale przepuszczona przez naczynie w postaci terapeuty obniża ją jakby natrafiała na opór uzależniony od jego rozwoju wewnętrznego. Dlatego twierdzę, że każdy kto chce lub zajmuje się wspomaganiem uzdrawiania, musi cały czas pracować nad swoim rozwojem duchowym. Najlepsze efekty ma ten kto ciągle ćwiczy w sposób wymierny, opanowanie swojej równowagi między ciałem a duchem. Nie może pomagać innym, osoba która nie umie sama sobie pomóc. Najwyższy i najczystszy poziom energii może być wyemitowany tylko przez osobę, która ma zbliżoną wibrację do źródła. Nie powstaje wtedy opór energetyczny w postaci blokad niskiej wibracji. Energia przy wejściu musi mieć jak najmniejsze straty przy wyjściu. Ciągłe doskonalenie się i nieustawanie w nim, oczyści nas jako przekaźnik energetyczny i doprowadzi do jak najmniejszego zanieczyszczenia energii podnosząc jej skuteczność w aplikowanej terapii uzdrawiania.
Reiki – pochodzenie
Reiki to system uzdrawiania za pomocą energii, odświeżony i propagowany przez Mikao Usui w Japonii na przełomie XIX/XXw.
Czy Reiki możemy kojarzyć z religią?
Myślę że nie. Metoda Reiki wywodzi się z Japonii będącej w dużej mierze pod wpływem filozofii Buddyjskiej. Nie znaczy to, że jest ona buddyjska czy japońska. Einstein zrewolucjonizował fizykę na początku XX w. definiując prawo zachowania energii w prostym wzorze E=mc2. Był on Żydem i idąc tym tropem, czy możemy powiedzieć, że jest to prawo żydowskie i chrześcijanie powinni je negować? Nie, nikt nawet tak nie pomyślał. Prawo zachowania energii zna cały świat. Idźmy dalej, ludzie do życia potrzebują powietrza, oczywiście w odpowiednim składzie wypełniającym tę mieszankę. Jego skład potrzebny do przeżycia jest ogólnie znany. Został on w pewnym czasie zbadany i wdrożony społecznie, dzisiaj jest on tak oczywisty, że nikt się nie zastanawia czy powietrze to twór chrześcijański, żydowski a może buddyjski. Przestańmy oddychać bo zostało ono określone przez naukowców np:(demagogicznie) hinduskich.
Energia otacza nas wszystkich, niezależnie od pochodzenia wyznania i miejsca przebywania. Każdy może z niej korzystać. Nie ma znaczenia czy nazwiemy ją Prana, Czi, Ka, Mana, Reki i korelacje tych nazw związane będą z jakimś systemem wyznaniowym. Dalej będzie ona tą samą energią wypełniającą wszechświat. Nie zmniejszymy jej ani nie powiększymy przez wymyślanie nazwy. Nazwa to tylko próba jej definiowania, aby móc zrozumieć bądź wytłumaczyć zachodzące w niej pewne mechanizmy.
Reiki i wspólny fundament
Reiki jest sztuką uzdrawiania, która zdecydowanie ma tą samą podstawę co inne formy wykorzystywania energii w tym celu. Fundamentem scalającym wszystkich uzdrowicieli jest motywacja przekazania wysokiej wibracji miłości za pomocą narzędzia, którym jest serce. Tylko ono może przenosić tak wysokie częstotliwości. Im wyższa częstotliwość przekazu, tym większe efekty uzdrawiania. Przekazywanie energii wiąże się z dużymi stratami wynikającymi z oporu przewodnika. Opór wynika z jego jakości (prawo elektrotechniki). Dlatego mając to na uwadze, trzeba pamiętać aby ciało fizyczne i jego odpowiedniki - od astralnego do mentalnego (tak naprawdę ciało fizyczne jest manifestacją ciał wyższych – „ jak na górze, tak i na dole’’) były jak najlepiej synchronizowane w widocznej równowadze, stając się szlachetnym ,,metalem’’- złotem, przewodnikiem prądu, który w tej postaci stawia znikomy opór. Widoczne jest to w zdrowiu psychofizycznym. Bez codziennej żmudnej pracy nad sobą, niemożliwym jest przenoszenie na swoich pacjentów oczekiwanych efektów. Niski poziom ,,adepta” charakteryzuje się wydłużonym w czasie uzdrawianiem. Jest to zgodne ze starożytną, ale jakże transcendentną umiejętnością mistrzów alchemii – przemiany ołowiu w złoto. Mistrz uzdrowiciel musi być na każdym poziomie złotem. Jego życie dzięki niezachwianemu przepływowi energetycznemu manifestuje się w postaci wielkiego dostatku (wszechświat mu sprzyja) i niezachwianego, dobrego stanu zdrowia. Zastanówmy się: Czy ktokolwiek poszedłby do ubogiego i chorego uzdrowiciela? Zdrowie i bogactwo nie są celem, ale efektem ubocznym działania w zgodzie ze Wszechświatem. Tak można rozpoznać prawdziwego uzdrowiciela.